sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 2

 ***PERSPEKTYWA LILY***

Czas zacząć rutynę. Mój poranek minął dokładnie tak samo, jak wczorajszy. Był pełen stresu, niewiadomej oraz pośpiechu. 

Zabrałam się z rodzicami oraz z moim młodszym bratem- Mike'yem, samochodem. Podróż ciągnęła się w ciszy, aż w końcu dojechaliśmy do celu. 

Mój ojciec zatrzymał się blisko wejścia, abym nie musiała wlec się przez cały parking, narażona na przejechanie przez auto, jakiegoś młodego kierowcy. Za co bardzo mu dziękuję. Po pożegnaniu się z wszystkimi weszłam do ogromnego budynku, poszukując swojej szafki i przeglądając plan zajęć na cały tydzień.

W końcu usłyszałam znajomy głos, należący do mojej najlepszej przyjaciółki-Ariany, każący mi do niej podejść.

-Cześć, kochana!- powiedziała, mocno mnie ściskając.

-Hej. Zostało pięć minut. Idziemy już do klasy?- zapytałam, a ona potaknęła.

Z mojego szkolnego dnia zostały tylko niecałe dwie godziny, które skończą się zapewne tak szybko jak się zaczęły. Jestem już strasznie zmęczona ciągłym wysłuchiwaniem nauczycieli, jakie obowiązki nas obejmują. Na każdej lekcji tylko znajome nam z przeszłych lat regulaminy. 

-Witam. Nazywam się Scoot Raw. Będę Was uczył lekcji historii sztuki, ale nie dziś- powiedział ze śmiechem, gruby mężczyzna w garniturze. 

O matko. 

Siedzę dwadzieścia minut i oczekuję aż Pan Raw zacznie wyczytywać punkty na kartce, jednak nie mogę się doczekać. Jeśli tego nie zacznie to zasnę lub po prosu zwrócę mu uwagę, aby zaczął cokolwiek robić. Gdy mam ochotę wyciągnąć książkę, wstaje po czym zaczyna mówić. Nagle słyszę trzaśnięcie drzwiami od sali i odwracam wzrok w stronę hałasu. 

-Stój- mówi do chłopaka ubranego całego na czarno. 

-Czego chcesz?- pyta się, jak by był to jego przyjaciel.

Poznaję go. To ten sam chłopak, którego widziałam dzień wcześniej. Jednak to ten, który się patrzył czy jego brat? Właśnie upewniłam się jak rozróżnienie bliźniaków jest trudne.

-Panuj się Brooks. Spóźniłeś się. Znowu chcesz oblewać szkołę? Wiesz jak to się skończyło, a raczej nie chcesz kolejnego roku siedzieć w pierwszej klasie. Stać Cię na więcej. Usiądź w pierwszej ławce, żebym miał Cię na oku- rozkazuje.

O nie, o nie, tylko błagam, niech nie usiądzie obok mnie. Chcę mieć spokój.

-Wiem co dla mnie dobre. Nie wtrącaj się Scoot- mówi po czym idzie, oczywiście w moją stronę.

Naprawdę? Nie chce z nim siedzieć, dwie ławki są całkowicie puste. Musiał wybrać akurat tą, w której siedzę ja? 

Dziesięć minut później dzwoni dzwonek i wszyscy natychmiast wybiegają z klasy, zastawiając mnie i bezimiennego chłopaka samych.

-Nie wychodzisz?- pytam go.

-A Ty? Mogłabyś w końcu opuścić salę, a nie bezczelnie się na mnie gapić. Wiem, że wyglądam jak Bóg, ale denerwujesz tym strasznie- mówi, puszczając mi perskie oczko.

-Za to Ty mógłbyś się opanować. Jesteś niegrzeczny- mierzę go wzrokiem po czym odwracam się i wychodzę.


 Po powrocie do domu planuję wszystko co mam jutro do roboty. Przygotowując książki oraz notatniki, dzwoni telefon. Przykładam go do ucha i witam się z dzwoniącym.
-Cześć. Jesteś w domu?- pyta mnie Beau.
-Jeśli chcesz wpaść to mnie nie ma- mówię z żartem.
-Jasne i tak wiem, że chcesz się ze mną widzieć całymi dniami. Otwórz drzwi.
Idę po schodach i powoli otwieram drzwi, zapraszając stojącego przed nimi chłopaka do mojego pokoju.
-Co Cię do mnie sprowadza, przyjacielu?- pytam zakluczając swój duży pokój.
-Chciałem się z Tobą zobaczyć, porozmawiać. To raczej nic dziwnego- mówi rozkładając się na łóżku.
Kładę się obok niego.
-Dobrze, więc zaczynaj.
-Słyszałem, że jest u Ciebie w klasie Brooks- rozpoczyna.
-Prawda. Dziwny z niego koleś. Jest bardzo niewychowany, pewny siebie i zaczął mnie drażnić po pierwszej, nawet nie godzinie! Znasz go?
-Nie, że znam. Rozmawiałem z nim raz, gdy mieliśmy do siebie jakąś sprawę. Nawet nie pamiętam co to było. Jeśli dasz radę to i tak trzymaj się od niego z daleka, na pewno nie przyniesie nic dobrego- ostrzega.
-Och, nawet nie przyszło mi na myśl, żeby się koło niego kręcić. Jestem mądrą, pełną rozumu kobietą- mówię z uśmiechem. 
-Wiem to- odpowiada po czym przysuwa się bliżej, kładzie swoją dłoń na moim policzku, przysuwając usta do moich. Odwzajemniam pocałunek po chwili go pogłębiając.
___________________________________________

Hejka, kochani! Przedstawiam Wam rozdział drugi. Mam nadzieję, że docenicie to co dla Was napisałam. Zapraszam do czytania oraz komentowania! :D Do napisania :*

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

2 komentarze:

  1. przyjaciel kurcze ^^
    Beau jest słodki :33
    Jai taki chamski XD
    ale zobacze co będzie później ^^
    czekam na nexta :*

    ps. zapraszam do siebie XD

    OdpowiedzUsuń