niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 5

 ***PERSPEKTYWA LILY***

Gorący strumień wody oblewa moją skórę. Czuję jak z moich mięśni schodzi napięcie. W końcu mogę się zrelaksować po tak ciężkim dniu. Jestem sama w domu, więc nie muszę tłumaczyć się rodzicom, gdzie byłam i z kim. Taki spokój marzył mi się od dawien dawna. Wychodząc spod prysznica, sięgam po różowy ręcznik z dużym napisem "PLAYBOY", który dostałam od swojej przyjaciółki. Zakładam go na siebie i wychodzę z mokrymi włosami do swojego pokoju. Powoli otwieram drzwi, a ku moim oczu ukazuje się postać chłopaka, którym jest Luke.

-Co Ty tutaj robisz do cholery?- krzyczę przytrzymując ręcznik ręką.

-Hola, hola! Na początku spróbuj się uspokoić, bo zaraz ten ręcznik z Ciebie zleci, dziewczyno playboy'a- mówi, wskazując na mnie ręką.

-Pewnie nie miałbyś nic przeciwko- odpowiadam, podchodząc do dużej szafy z ubraniami.

-Czytasz mi w myślach- rozkłada się na moim łóżku, jak gdyby nigdy nic, a ja mierzę go wzrokiem.

-Długo zamierzasz tu być?- pytam.

-Przyniosłem Ci torebkę- unosi ją wysoko z podłogi, abym mogła ją zauważyć, totalnie ignorując moje pytanie.

Patrzę się w jego stronę na tyle długo aż mówi:

-Nie gap się tak na mnie. To wkurzające- syczy.

-To Ty jesteś w moim domu, w moim pokoju, więc jeśli coś Ci nie pasuję możesz stąd wyjść. Masz czas do namysłu, ja idę się ubrać- odpowiadam mu takim samym tonem.

-Okej, ale uważaj na ręcznik, skarbie.

Ten człowiek zaraz mnie wyprowadzi z równowagi, jeśli jeszcze raz coś powie.

Po co on mi w ogóle przywoził tę torbę. Mógł ją przechować do poniedziałku i wtedy mi ją dać. Szybko zakładam na siebie majtki, szare spodnie dresowe i czarną obcisłą bluzkę. 

Kurde. Dlaczego akurat wzięłam tę bluzkę? Moje niemałe piersi są teraz ściskane przez ciasny materiał bluzki, a ja mam chłopaka, który działa mi na nerwy w swoim pokoju. Po prostu super.

Wchodzę do pokoju z nadzieją, że chłopaka już nie ma, ale tak nie jest.

Stoi do mnie tyłem przy komodzie, gdzie stoją zdjęcia. Podchodzę do niego bliżej, aby widzieć dokładniej co robi. 

-Miałam na tych zdjęciach trzynaście lat. Fajne czasy wtedy były- mówię, zabierając mu ramkę ze zdjęciem.

-Teraz nie jest fajnie?- pyta, patrząc mi się prosto w oczy.

-Jeśli chodzi o spędzanie czasu z moją rodziną to raczej nie. Nie mam z rodzicami takiego kontaktu jak wcześniej. Wolą mojego brata.

-Twój brat ma lepsze cycki od Twoich?

-O Boże, Luke!

-Kogut się włączył, uwaga!- zaczyna się śmiać.

-Ha ha, ale śmieszne- wytykam język w jego stronę.

-Nie zachowuj się jak dziecko, proszę- błaga.

-Jestem jeszcze dzieckiem- kładę się szybko na łóżko po chwili opierając się o łokcie.

-Jesteś strasznie denerwującym dzieckiem- stwierdza.

-Ale wciąż tu ze mną jesteś.

-Denerwuję Cię?

-Skądże- kłamię, przewracam oczami, a ten ściąga bluzkę.

 


Co on do cholery jasnej robi?

-Posuń się- rozkazuje

Robię to jak mi każe, daje mu jak najwięcej miejsca.

-Po co to robisz?

-Ale co?

-To wszystko- pokazuje rękoma na nas, a później dodaję.

-Spędzasz ze mną czas, całujesz. Nie lubisz mnie, a jednak tutaj jesteś.

-Czy ja powiedziałem, że Cię nie lubię?

Przez chwilę się zastanawiam.

-Jesteś taka seksowna.

Czuję jak moje policzki robią się czerwone.

Bierze moją dłoń i kładzie ją na swoim brzuchu po czym przybliża się do mnie łącząc nasze usta w pocałunku. Jego usta są ciepłe, lecz zimny metal w wardze robi swoje. 

Cholera.

Nagle słyszę jak ktoś otwiera drzwi od mojego pokoju. Serce natychmiast próbuje mi wyskoczyć na zewnątrz. Zatrzymuję pocałunek i otwieram oczy, aby zobaczyć, że w środku jest nikt inny jak Beau. 

-Lily, kurwa mać! Co Ty z nim robisz?- patrzy na nas z niedowierzaniem.

Luke zaczyna się śmiąc, a ja nie wiem co zrobić. 

Wstaję na nogi i podchodzę do Beau, próbując go odciągnąć jak najdalej, ale to chyba nie pójdzie tak łatwo.

 _______________________________________________

Hejka! Witam Was po dosyć długiej nieobecności z nowym rozdziałem. Przepraszam, że jest on taki krótki, ale mam nadzieję, że docenicie moją pracę :( Zapraszam do czytania i komentowania! Do napisania, misie! :* 

KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ

 




środa, 13 stycznia 2016

Rozdział 4

***Perspektywa Lily***


 Wszystko w tym dniu było dla mnie trudne.

Jak mogłam tak postąpić?

Całując się z Luke'yem nie miałam pojęcia co wyprawiam. Powinnam poznać go bardziej zanim przeszliśmy do takiego czegoś.

 Jestem idiotką. Ten człowiek tak naprawdę nawet mnie nie interesuje, a Beau ostrzegał mnie, żebym trzymała się od niego z daleka.

Ale dlaczego?

Ukrywa coś?

Od dwudziestu minut chodzę i szukam Beau' ego. Bez skutku, po nim i po samochodzie ślad zaginął. Zostawił mnie tu samą, bez w miarę szybkiej  możliwości powrotu do domu. Super. Wracam do salonu połączonego z kuchnią, gdzie siedzi grupka ludzi grających w butelkę. Siadam naprzeciwko nich na jednym z krzeseł przy wyspie kuchennej i opieram głowę na swojej ręce. Kręcę telefonem, gdy przysiada się do mnie chłopak.

-Cześć, ślicznotko- mówi pijanym głosem.

Nie odpowiadam. Jeszcze brakuje mi do szczęścia, żebym wplątywała się w rozmowę z nietrzeźwym facetem. 

-Dlaczego jesteś taka cicha? Może trzeba Cię rozruszać, abyś zaczęła mówić?- łapie mnie i próbuje zaciągnąć w inne miejsce. 

-Błagam, puść mnie- zaczynam krzyczeć i się wiercić.

-Pokaże Ci coś fajnego, chodź. Nie pożałujesz- syczy, pogłębiając siłę.

-Nie, nie chcę.

-Zostaw ją, zjebie- nagle znajomy głos chłopaka się pojawia, a zaraz po nim dostrzegam jego sylwetkę. To Luke.

-Myślisz, że mnie od tego powstrzymasz?- zaczyna się śmiać, ale nadal mnie trzyma.

-Ja to po prostu wiem- przybliża się.

Chłopak mnie puszcza i stają twarzą w twarz. Luke wymierza cios nieznajomemu, a natychmiast upada na podłogę. Zniża się do niego i zadaje kolejne uderzenia przeciwnikowi, powodując, że krew zaczyna coraz mocniej cieknąć z jego głowy. 

-Luke, zabijesz go!- powstrzymuję go.

Zadaje mu kolejny cios i wstaje, jak gdyby nic.

-Wszystko w porządku? 

-Jest okej. Dziękuję za pomoc. Nie wiem co by się stało, gdybyś się nie pojawił- odpowiadam

-Szczerze mówiąc to myślałem, że już stąd pojechałaś.

-Ta, bo miałam- mówię opierając się o ścianę.

-Czyżby Twój chłoptaś Cię zostawił?- pyta rozbawiony


-Nie zostawił- kłamię. 
-To gdzie teraz jest?- pyta rozglądając się po pomieszczeniu, a zaraz po tym dodaję.
-Nie musisz kłamać, bo przede mną nic nie ukryjesz. Beau raczej już do Ciebie dzisiaj nie wróci.  
-Super. Tym razem serio już sobie pójdę. Na razie.- żegnam się i zaczynam iść w stronę wyjścia.
Nie mam ochoty przebywać z tym człowiekiem. Nic nie robi, a działa mi na nerwy. 
Godzina dwudziesta trzecia, a ja nadal nie dotarłam do domu. Po moim godzinnym spacerze nogi mi odpadają.  Najchętniej usiadłabym teraz na chodniku i czekała na jakiekolwiek zbawienie.
Czy ja w ogóle dotrę do celu?
Gdy naprawdę chcę się poddać zatrzymuje się obok mnie znajome mi BMW, opuszcza szybę, a zza niej wyłania się Luke.
-Podwieźć gdzieś Panią?
-Nie wsiadam do aut nieznajomych. 
-Okej, tylko chciałem pomóc, ale jeśli chcesz to możesz iść dalej i się męczyć- powoli mnie przyśpiesza.
-Ej!- wołam.
Staje.
-Zmieniłaś zdanie?
-Tak, proszę.. Podwieziesz mnie?
-Wsiadaj, mała- rozkazuje.
-Tylko nie mała- warczę i mierzę go wzrokiem.
-Dobra, dobra. Żartuję sobie tylko- unosi ręce do góry.
Zapinam pasy po czym ruszamy.
-Musisz mnie zawieźć na...- nie pozwala mi dokończyć. 
-Wiem gdzie mieszkasz.
Skąd on wie? 
Śledzi mnie? 
-Skąd znasz Beau' ego? 
-Aż tak bardzo Cię interesuje?
-Chciałabym znać odpowiedź.
-Zapytaj się go. Ja nie mam ochoty o nim gadać. Jak dla mnie to skończony idiota. 
-Co z nim nie tak?- pytam kolejny raz.
-Czego nie zrozumiałaś jak powiedziałem, że nie chcę o nim gadać? Jesteś taka głupia?
-Zatrzymaj się- rozkazuję, a on przyśpiesza.
-Luke, zatrzymaj się!- powtarzam.
-Nie. Zaraz i tak będziemy w domu.
-Jak nie zwolnisz to będziemy w szpitalu, a nie w domu. Opanuj się!- syczę.
Po moich słowach zwalnia.
-Jesteś idiotą. 
-No patrz, a Ty idiotką.
W końcu jesteśmy na miejscu i mogę uwolnić się od tego bezmyślnego debila.
Natychmiast wysiadam i trzaskam drzwiami, biegnąc przez trawę do domu. 
Ciężki dzień za mną.
_____________________________________________
Hejo! Nareszcie mogę Wam przedstawić 4 rozdział :) Mam nadzieję, że go docenicie. Jest według mnie trochę krótki. Proszę o opinię w komentarzach! :* 
Kolejny rozdział może pojawić się niebawem. Oczywiście nic nie obiecuję, ale mam nadzieję, że tak będzie :D Do napisania, kochani! :*

KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ