***Perspektywa Lily***
Wszystko w tym dniu było dla mnie trudne.
Jak mogłam tak postąpić?
Całując się z Luke'yem nie miałam pojęcia co wyprawiam. Powinnam poznać go bardziej zanim przeszliśmy do takiego czegoś.
Jestem idiotką. Ten człowiek tak naprawdę nawet mnie nie interesuje, a Beau ostrzegał mnie, żebym trzymała się od niego z daleka.
Ale dlaczego?
Ukrywa coś?
Od dwudziestu minut chodzę i szukam Beau' ego. Bez skutku, po nim i po samochodzie ślad zaginął. Zostawił mnie tu samą, bez w miarę szybkiej możliwości powrotu do domu. Super. Wracam do salonu połączonego z kuchnią, gdzie siedzi grupka ludzi grających w butelkę. Siadam naprzeciwko nich na jednym z krzeseł przy wyspie kuchennej i opieram głowę na swojej ręce. Kręcę telefonem, gdy przysiada się do mnie chłopak.
-Cześć, ślicznotko- mówi pijanym głosem.
Nie odpowiadam. Jeszcze brakuje mi do szczęścia, żebym wplątywała się w rozmowę z nietrzeźwym facetem.
-Dlaczego jesteś taka cicha? Może trzeba Cię rozruszać, abyś zaczęła mówić?- łapie mnie i próbuje zaciągnąć w inne miejsce.
-Błagam, puść mnie- zaczynam krzyczeć i się wiercić.
-Pokaże Ci coś fajnego, chodź. Nie pożałujesz- syczy, pogłębiając siłę.
-Nie, nie chcę.
-Zostaw ją, zjebie- nagle znajomy głos chłopaka się pojawia, a zaraz po nim dostrzegam jego sylwetkę. To Luke.
-Myślisz, że mnie od tego powstrzymasz?- zaczyna się śmiać, ale nadal mnie trzyma.
-Ja to po prostu wiem- przybliża się.
Chłopak mnie puszcza i stają twarzą w twarz. Luke wymierza cios nieznajomemu, a natychmiast upada na podłogę. Zniża się do niego i zadaje kolejne uderzenia przeciwnikowi, powodując, że krew zaczyna coraz mocniej cieknąć z jego głowy.
-Luke, zabijesz go!- powstrzymuję go.
Zadaje mu kolejny cios i wstaje, jak gdyby nic.
-Wszystko w porządku?
-Jest okej. Dziękuję za pomoc. Nie wiem co by się stało, gdybyś się nie pojawił- odpowiadam
-Szczerze mówiąc to myślałem, że już stąd pojechałaś.
-Ta, bo miałam- mówię opierając się o ścianę.
-Czyżby Twój chłoptaś Cię zostawił?- pyta rozbawiony
-Nie zostawił- kłamię.
-To gdzie teraz jest?- pyta rozglądając się po pomieszczeniu, a zaraz po tym dodaję.
-Nie musisz kłamać, bo przede mną nic nie ukryjesz. Beau raczej już do Ciebie dzisiaj nie wróci.
-Super. Tym razem serio już sobie pójdę. Na razie.- żegnam się i zaczynam iść w stronę wyjścia.
Nie mam ochoty przebywać z tym człowiekiem. Nic nie robi, a działa mi na nerwy.
Godzina dwudziesta trzecia, a ja nadal nie dotarłam do domu. Po moim godzinnym spacerze nogi mi odpadają. Najchętniej usiadłabym teraz na chodniku i czekała na jakiekolwiek zbawienie.
Czy ja w ogóle dotrę do celu?
Gdy naprawdę chcę się poddać zatrzymuje się obok mnie znajome mi BMW, opuszcza szybę, a zza niej wyłania się Luke.
-Podwieźć gdzieś Panią?
-Nie wsiadam do aut nieznajomych.
-Okej, tylko chciałem pomóc, ale jeśli chcesz to możesz iść dalej i się męczyć- powoli mnie przyśpiesza.
-Ej!- wołam.
Staje.
-Zmieniłaś zdanie?
-Tak, proszę.. Podwieziesz mnie?
-Wsiadaj, mała- rozkazuje.
-Tylko nie mała- warczę i mierzę go wzrokiem.
-Dobra, dobra. Żartuję sobie tylko- unosi ręce do góry.
Zapinam pasy po czym ruszamy.
-Musisz mnie zawieźć na...- nie pozwala mi dokończyć.
-Wiem gdzie mieszkasz.
Skąd on wie?
Śledzi mnie?
-Skąd znasz Beau' ego?
-Aż tak bardzo Cię interesuje?
-Chciałabym znać odpowiedź.
-Zapytaj się go. Ja nie mam ochoty o nim gadać. Jak dla mnie to skończony idiota.
-Co z nim nie tak?- pytam kolejny raz.
-Czego nie zrozumiałaś jak powiedziałem, że nie chcę o nim gadać? Jesteś taka głupia?
-Zatrzymaj się- rozkazuję, a on przyśpiesza.
-Luke, zatrzymaj się!- powtarzam.
-Nie. Zaraz i tak będziemy w domu.
-Jak nie zwolnisz to będziemy w szpitalu, a nie w domu. Opanuj się!- syczę.
Po moich słowach zwalnia.
-Jesteś idiotą.
-No patrz, a Ty idiotką.
W końcu jesteśmy na miejscu i mogę uwolnić się od tego bezmyślnego debila.
Natychmiast wysiadam i trzaskam drzwiami, biegnąc przez trawę do domu.
Ciężki dzień za mną.
_____________________________________________
Hejo! Nareszcie mogę Wam przedstawić 4 rozdział :) Mam nadzieję, że go docenicie. Jest według mnie trochę krótki. Proszę o opinię w komentarzach! :*
Kolejny rozdział może pojawić się niebawem. Oczywiście nic nie obiecuję, ale mam nadzieję, że tak będzie :D Do napisania, kochani! :*
KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ
Kocham <3 Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńOsnsjidjdkd jezu to jest genialne 😍 pisz szybko next ! <3
OdpowiedzUsuń