sobota, 26 grudnia 2015
sobota, 19 grudnia 2015
Rozdział 2
***PERSPEKTYWA LILY***
Czas zacząć rutynę. Mój poranek minął dokładnie tak samo, jak wczorajszy. Był pełen stresu, niewiadomej oraz pośpiechu.
Zabrałam się z rodzicami oraz z moim młodszym bratem- Mike'yem, samochodem. Podróż ciągnęła się w ciszy, aż w końcu dojechaliśmy do celu.
Mój ojciec zatrzymał się blisko wejścia, abym nie musiała wlec się przez cały parking, narażona na przejechanie przez auto, jakiegoś młodego kierowcy. Za co bardzo mu dziękuję. Po pożegnaniu się z wszystkimi weszłam do ogromnego budynku, poszukując swojej szafki i przeglądając plan zajęć na cały tydzień.
W końcu usłyszałam znajomy głos, należący do mojej najlepszej przyjaciółki-Ariany, każący mi do niej podejść.
-Cześć, kochana!- powiedziała, mocno mnie ściskając.
-Hej. Zostało pięć minut. Idziemy już do klasy?- zapytałam, a ona potaknęła.
Z mojego szkolnego dnia zostały tylko niecałe dwie godziny, które skończą się zapewne tak szybko jak się zaczęły. Jestem już strasznie zmęczona ciągłym wysłuchiwaniem nauczycieli, jakie obowiązki nas obejmują. Na każdej lekcji tylko znajome nam z przeszłych lat regulaminy.
-Witam. Nazywam się Scoot Raw. Będę Was uczył lekcji historii sztuki, ale nie dziś- powiedział ze śmiechem, gruby mężczyzna w garniturze.
O matko.
Siedzę dwadzieścia minut i oczekuję aż Pan Raw zacznie wyczytywać punkty na kartce, jednak nie mogę się doczekać. Jeśli tego nie zacznie to zasnę lub po prosu zwrócę mu uwagę, aby zaczął cokolwiek robić. Gdy mam ochotę wyciągnąć książkę, wstaje po czym zaczyna mówić. Nagle słyszę trzaśnięcie drzwiami od sali i odwracam wzrok w stronę hałasu.
-Stój- mówi do chłopaka ubranego całego na czarno.
-Czego chcesz?- pyta się, jak by był to jego przyjaciel.
Poznaję go. To ten sam chłopak, którego widziałam dzień wcześniej. Jednak to ten, który się patrzył czy jego brat? Właśnie upewniłam się jak rozróżnienie bliźniaków jest trudne.
-Panuj się Brooks. Spóźniłeś się. Znowu chcesz oblewać szkołę? Wiesz jak to się skończyło, a raczej nie chcesz kolejnego roku siedzieć w pierwszej klasie. Stać Cię na więcej. Usiądź w pierwszej ławce, żebym miał Cię na oku- rozkazuje.
O nie, o nie, tylko błagam, niech nie usiądzie obok mnie. Chcę mieć spokój.
-Wiem co dla mnie dobre. Nie wtrącaj się Scoot- mówi po czym idzie, oczywiście w moją stronę.
Naprawdę? Nie chce z nim siedzieć, dwie ławki są całkowicie puste. Musiał wybrać akurat tą, w której siedzę ja?
Dziesięć minut później dzwoni dzwonek i wszyscy natychmiast wybiegają z klasy, zastawiając mnie i bezimiennego chłopaka samych.
-Nie wychodzisz?- pytam go.
-A Ty? Mogłabyś w końcu opuścić salę, a nie bezczelnie się na mnie gapić. Wiem, że wyglądam jak Bóg, ale denerwujesz tym strasznie- mówi, puszczając mi perskie oczko.
-Za to Ty mógłbyś się opanować. Jesteś niegrzeczny- mierzę go wzrokiem po czym odwracam się i wychodzę.
Po powrocie do domu planuję wszystko co mam jutro do roboty. Przygotowując książki oraz notatniki, dzwoni telefon. Przykładam go do ucha i witam się z dzwoniącym.
-Cześć. Jesteś w domu?- pyta mnie Beau.
-Jeśli chcesz wpaść to mnie nie ma- mówię z żartem.
-Jasne i tak wiem, że chcesz się ze mną widzieć całymi dniami. Otwórz drzwi.
Idę po schodach i powoli otwieram drzwi, zapraszając stojącego przed nimi chłopaka do mojego pokoju.
-Co Cię do mnie sprowadza, przyjacielu?- pytam zakluczając swój duży pokój.
-Chciałem się z Tobą zobaczyć, porozmawiać. To raczej nic dziwnego- mówi rozkładając się na łóżku.
Kładę się obok niego.
-Dobrze, więc zaczynaj.
-Słyszałem, że jest u Ciebie w klasie Brooks- rozpoczyna.
-Prawda. Dziwny z niego koleś. Jest bardzo niewychowany, pewny siebie i zaczął mnie drażnić po pierwszej, nawet nie godzinie! Znasz go?
-Nie, że znam. Rozmawiałem z nim raz, gdy mieliśmy do siebie jakąś sprawę. Nawet nie pamiętam co to było. Jeśli dasz radę to i tak trzymaj się od niego z daleka, na pewno nie przyniesie nic dobrego- ostrzega.
-Och, nawet nie przyszło mi na myśl, żeby się koło niego kręcić. Jestem mądrą, pełną rozumu kobietą- mówię z uśmiechem.
-Wiem to- odpowiada po czym przysuwa się bliżej, kładzie swoją dłoń na moim policzku, przysuwając usta do moich. Odwzajemniam pocałunek po chwili go pogłębiając.
___________________________________________
Hejka, kochani! Przedstawiam Wam rozdział drugi. Mam nadzieję, że docenicie to co dla Was napisałam. Zapraszam do czytania oraz komentowania! :D Do napisania :*
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
niedziela, 6 grudnia 2015
Rozdział 1
***PERSPEKTYWA LILY***
Nastąpił dzień, który jest tak bardzo znienawidzony przez uczniów. Otóż jest to pożegnanie z wakacjami i przywitanie się na nowo ze swoją szkołą. Za pewno wszyscy, tak jak ja...cieszą się z tej chwili.
Zatem już dziś wkraczam do liceum. Liceum to jest, to czego strasznie się boję. Nowi ludzie, więcej nauki i matura. Po tym wszystkim będzie trzeba podjąć ważną decyzję i odpowiedzieć sobie na pytanie.
Co tak naprawdę chcę robić w życiu?
Od dzieciństwa rodzice uczyli mnie, abym przysposabiała się do dalszej edukacji. Już w gimnazjum wybierając zajęcia i kończąc zadania byłam zmuszana do pójścia w ślady swoich rodziców.
Medycyna nie jest tym co chciałabym robić w życiu. Moja natarczywa matka i ojciec jedynie chcą pochwalić się swoim znajomym, że ich jedyna córeczka wzięła z nich przykład i robi to z miłą chęcią.
Mój budzik zadzwoni lada chwila. Ta noc nie była jedną z najlepszych. Pół nocy nie spałam tylko zastanawiałam się, czy na pewno dam sobie radę, aż w końcu powieki same opadły i mogłam uspokoić się chociaż na chwilę w śnie.
-Lily!- ojciec woła mnie z dołu.
Mruczę sobie coś pod nosem i wygrzebuję się ze swojego białego, wysokiego i dużego łóżka. W tym czasie mój telefon odzywa się po czym wyłączam wkurzający dźwięk budzika. Powoli strzepuję swoją kołdrę, aby zapobiec oburzenia rodzicielki.
-Lily! Wstawaj spóźnisz się!- woła kolejny raz ojciec.
-Już wstałam!- odpowiadam.
Wchodząc pod prysznic, błagam, żeby strach, który tłumi się w moim ciele trochę się zmniejszył. Gdy już stoję pod prysznicem napięcie moich mięśni natychmiast schodzi. Zostaję pod gorącym strumieniem wody na tak długo, że ciepła woda kończy się zanim kończę myć swoje ciało i włosy. Zanim owijam swoje ciało ręcznikiem, słyszę głos swojej matki. Informuje mnie o przyjściu Ariany i Beau. Wybiegam z łazienki i chwytam czarną, obcisłą sukienkę oraz czysty zestaw bielizny. Wracam do toalety i natychmiast zakładam swoje ubranie po czym zaczynam doprowadzać się do porządku.
Po wysuszeniu włosów i ich skręceniu, zaczynam nakładać lekki makijaż, gdy już kończę wychodzę równie szybko z pomieszczenia.
Idąc w stronę swoich przyjaciół, lekko się uśmiecham.
Ariana wygląda jak zwykle pięknie- biała sukienka i cieliste szpilki na pewno spowodują, że faceci opadną z wrażenia.
Beau jest ubrany w czarne rurki i koszulę, która (jak myślę) pogniotła się w czasie podróży.
Zostały mi do ubrania jedynie czarne, wysokie koturny, przez które błagam w głębi duszy, abym nie zaliczyła potężnego upadku.
Podróż minęła nam szybko, definitywnie za szybko. Nim się obejrzałam wjeżdżaliśmy na parking i szukaliśmy wolnego miejsca z czym jest trudno, ponieważ jest bardzo zatłoczony.
Nagle, gdy już staliśmy przy samochodzie, stanęło obok czarne BMW X6.
Niezbyt mnie ono zaciekawiło, chciałam tylko w końcu ruszyć na apel i wrócić do domu, aby móc przygotować się na jutro.
Słysząc głośny trzask zamykanych drzwi, odwróciłam głowę w stronę miejsca skąd dobiegał dźwięk. Ujrzałam dwóch identycznych z wyglądu chłopaków. Bardzo przystojnych, o ciemnych włosach i z tatuażami.
Wspomniałam już, że nigdy wcześniej nie podobały mi się tatuaże? To znaczy nadal mi się nie podobają.
Jeden z nich odwrócił wzrok w moją stronę, lecz nic nie zrobił, ani nie powiedział. Musiał czuć, że się na niego gapię.
O jeny.
-O Boże, Lily! Widziałaś to co ja?!- piszczy Ariana.
-Tak, nie jestem ślepa- odpowiadam niewzruszona.
-I po prostu tak stoisz? Byli strasznie przystojni! Ten jeden się na Ciebie gapił!
-Nie w moim guście- kłamię.
Nie chcę zajmować się chłopakami. Nie mam na to teraz czasu. Muszę skupić się na nauce, a ten chłopak nie wyglądał na dobre towarzystwo.
_______________________________________
Siemka! Udało mi się napisać dla Was pierwszy rozdział! Mam nadzieję, że spodoba Wam się to co będę pisać. Bardzo bym się cieszyła, gdybyście napisali mi w komentarzach coś na temat tego rozdziału! Zapraszam do czytania i komentowania :D Do napisania! :*
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
sobota, 5 grudnia 2015
Bohaterowie
Lily Collins- szesnastoletnia mieszkanka Los Angeles. Ma przyjaciół bez których nie wyobraża sobie życia. |
Ariana Grande- szesnastoletnia mieszkanka Los Angeles. Najlepsza przyjaciółka Lily i Beau. |
Beau Brown- szesnastoletni mieszkaniec Los Angeles. Najlepszy przyjaciel Lily i Ariany. |
Luke Brooks- siedemnastoletni mieszkaniec Los Angeles. Uważany za najgroźniejszego chłopaka w tym mieście. |
Subskrybuj:
Posty (Atom)